Warto mieć jakąś pasję

Ludzie wciąż pytają mnie, jak zaczęła się moja przygoda z delfinami. Tak naprawdę był to przypadek i w momencie, kiedy pierwszy raz pomyślałam o pracy z delfinami, nie zdawałam sobie sprawy, że to marzenie tak szybko się spełni. Bez pasji i marzeń życie byłoby strasznie smutne, więc warto je mieć i realizować je. Poniżej umieszczam artykuł, który udało mi się napisać jakiś czas temu, a który nigdy nie został przeze mnie opublikowany.

Studia i co dalej?

Kończąc studia psychologiczne nie wiedziałam jeszcze konkretnie, jaką ścieżkę rozwoju zawodowego wybrać. Czy pracować z dorosłymi, z dziećmi, w szpitalu, szkole czy też ośrodku terapeutycznym, czy może spróbować sił w psychologii biznesowej?

Zdałam się trochę na los. Jednej rzeczy byłam pewna na sto procent. Wiedziałam, że nie chcę pracować tylko za biurkiem i wyglądać jak groźna pani psycholog, która w rękach ma potężne narzędzie w postaci testu psychologicznego albo kwestionariusza osobowościowego. Chciałam pomagać tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują. Opuszczałam moją uczelnię pełna ideałów i pomysłów i był to najlepszy czas, żeby zacząć je realizować.

Najbardziej odpowiadała mi praca terapeutyczna, związana z bezpośrednim kontaktem i z niesieniem pomocy innym, praca związana z działaniem. I tak też się stało. Po ukończeniu studiów rozpoczęłam pracę z dziećmi niepełnosprawnymi, w szczególności z tymi, które cierpią na autyzm. Prowadząc z nimi terapię, po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że ciągłe, powtarzające się zajęcia są zbyt jednostajne, a tym samym mało efektywne. Aby to zmienić zaczęłam szukać innych metod.

Poszukując nowych bodźców i motywacji dla moich małych pacjentów, przekonałam się, że mogą być w tym pomocne zwierzęta, tzn. mogą brać czynny udział w procesie uczenia chorego dziecka i nabywania trudnych dla niego umiejętności. Owszem, słyszałam o dogoterapii czy hipoterapii, ale nie widziałam w tym korzyści dla dzieci, z którymi pracowałam. Zainteresowałam się bardzo tą tematyką i zaczęłam pogłębiać swoją wiedzę. Lubiłam zwierzęta “od zawsze”, więc nie trzeba było mnie długo namawiać do prowadzenia zooterapii (dogoterapii i delfinoterapii).

Stopniowo odkrywałam coraz więcej zalet udziału zwierząt w terapii i zaczęłam więcej dokształcać się w tej dziedzinie. Jak okazało sie w praktyce, sama miłość do zwierząt nie wystarczy, aby w pełni odpowiedzialnie i skutecznie pomagać dzieciom.

Poszukując innych form zooterapii, trafiłam na artykuły opisujące niezwykle ciekawą metodę pracy z niepełnosprawnymi dziećmi, czyli delfinoterapię. Opisywano w nich wiele dowodów, świadczących o pozytywnym oddziaływaniu delfinów na rozwój psychomotoryczny dzieci. Motywacja do nauki, pomoc w przyswajaniu nowych umiejętności, „wyczarowywanie” uśmiechu na dziecięcych twarzach i wiele innych zalet tej metody, zafascynowały mnie ogromnie i sprawiły, że delfinoterapia stała się pasją mojego życia. Dzięki niej mogłam zrealizować swoje największe marzenie, czyli niesienie pomocy niepełnosprawnym dzieciom w towarzystwie tych wspaniałych, inteligentnych i bardzo delikatnych ssaków.

Tak jak terapia z udziałem psów wydała mi się łatwa do wprowadzenia i zrealizowania, szczególnie w Polsce, tak pomysł z delfinami z początku wydawał się egzotyczny, wręcz niemożliwy do zrealizowania. Do czasu, na szczęście!

Marzenia da się realizować, trzeba tylko mocno tego chcieć

W internecie odnalazłam aplikację na praktyki w ośrodku delfinoterapii Island Dolphin Care w Key Largo na Florydzie. Nie liczyłam na wiele, ale moje marzenia zdopingowały mnie do działania. Wysłałam swoje zgłoszenie i czekałam na odpowiedź.

Okazało się, że ze względu na wielu chętnych, najwcześniej będę mogła odbyć praktyki dopiero dwa lata później. Nie to jednak było istotne, lecz to, że udało mi się zrobić pierwszy krok ku realizacji mojego największego marzenia. Chyba zaświeciła nade mną szczęśliwa gwiazda, bowiem wkrótce okazało się, że jedno miejsce jest wolne i mogę przyjechać na praktyki wcześniej.

Jedynym problemem było zorganizowanie funduszy. Wiedziałam, że przede mną sporo pracy, aby móc odbyć te wspaniałe praktyki. Na szczęście sporą ilość potrzebnych pieniędzy udało mi się odłożyć podczas studenckiej pracy w Europie, resztę funduszy musiałam zgromadzić do planowanego terminu wyjazdu w krótkim czasie. Przedtem planowałam zainwestować oszczędności we własne mieszkanie, ale w obliczu takiej okazji decyzja mogła być tylko jedna. Nie wahałam się ani chwili i rzuciłam się w wir pracy, żeby tylko szybciej minął mi czas do spotkania z delfinami.

I tak, pewnego pięknego, majowego dnia rozpoczęła się moja praca i przygoda z delfinami. To właśnie na Florydzie, w miejscu gdzie znajduje się jeden z najlepszych ośrodków na świecie, uczyłam się, w jaki sposób wykorzystać mądrość i inteligencję delfinów, aby pomóc niepełnosprawnym dzieciom. Nie sądziłam, że delfin może być tak silnym bodźcem do wykonania czynności, które nierzadko są bardzo trudne, a czasem i bolesne. Często dzieci wypowiadają swoje pierwsze słowa przy boku delfina, a te które mają porażone kończyny i w związku z tym nie mogą nimi poruszać, przy boku delfina potrafią zrobić rzeczy, które nie zostały osiągnięte przez długie miesiące rehabilitacji. Delfin jest ogromnym „motywatorem”. Sama jego obecność jest cudownym, niezapomnianym przeżyciem. Dzięki swojej gracji, delikatności i zdolnościom delfin wywołuje u dziecka większą chęć i zaangażowanie w wykonywaniu ćwiczeń. Uczestnicząc w takiej sesji terapeuta także czerpie z niej mnóstwo radości oraz zadowolenia i to zarówno z efektów terapii jak i nastroju, który jej towarzyszy. Tworzy sie wtedy nierozerwalna więź miedzy terapeutą i dzieckiem, a także miedzy delfinem i dzieckiem. Jest to niezapomniane przeżycie, wspomnienia każdej sesji z delfinami pozostają w pamięci na zawsze.

Oprócz tych niezapomnianych wrażeń, trudnych do opisania, nie można zapominać o naukowych podstawach delfinoterapii. Podczas kontaktu z delfinem w ciele człowieka wydzielane są endorfiny, czyli hormony szczęścia, które wpływają pozytywnie na proces zdrowienia oraz samopoczucie. Endorfiny to naturalne substancje przeciwbólowe, które pobudzają funkcje odpornościowe organizmu i obniżają poziom hormonów stresu, a więc mają idealne znaczenie podczas zooterapii i odbioru przez dziecko sytuacji uczenia nie jako coś trudnego i niemożliwego do zrealizowania, tylko przeciwnie pobudzają do czynności i działania, dając przy tym dzieciom wiele przyjemności i satysfakcji. Podczas relaksu o wiele więcej informacji może zostać nabytych i łatwiej są one zapamiętywane.

Dzięki wytwarzanym przez delfiny ultradźwiękom przenikają one do organizmu człowieka wpływając na regenerację oraz odbudowę zniszczonych komórek. Ta „delfinia” zdolność powoduje, że rodzice bardzo często decydują się właśnie na ten rodzaj terapii dla swoich dzieci. Jest to niebywała przewaga delfinów nad innymi zwierzętami – terapeutami. Zdolność do emitowania ultradźwięków można przypisać jedynie delfinom.

To wszystko sprawiło, że pokochałam te stworzenia i zapragnęłam zająć się nimi także po zakończeniu praktyk i powrocie do Polski. Wiedziałam, że przez dłuższy czas nie będzie mnie stać na powrót na Florydę, więc następny cel musiał być nieco bliżej. Wybór padł na Krym i na ośrodek w Jałcie, najbardziej sławny ośrodek w Europie. Poza tym chciałam poznać i zobaczyć inne miejsce, w którym pomaga się dzieciom w ten sam sposób. Znów mogłam spotkać delfiny i uczestniczyć w niesamowitych sesjach „delfiniej” terapii!

Moje marzenie sie spełniło, teraz czas pomóc innym

Czas na Krymie minął błyskawicznie. Po powrocie do Polski zaczęłam zastanawiać się jak całą wiedzę, którą zdobyłam z zakresu delfinoterapii wykorzystać w naszym kraju. Wiele z tego, co do tej pory zrealizowałam, mogło się udać dzięki Internetowi więc zdecydowałam działać właśnie poprzez Internet i podzielić się moją pasją z innymi. Na początku założyłam stronę internetową, na której dzieliłam się moją wiedzą o delfinach i ich udziale w terapii (www.terapiadzieci.org). Wbrew pozorom, okazało się, że moje osobiste przemyślenia okazały się pomocne dla wielu osób, a w szczególności dla rodziców dzieci niepełnosprawnych. Dzięki nim odkryłam, że mogę spróbować realizować moją pasję w kraju.

W ciągu kilku miesięcy pomogłam dwóm rodzinom przygotować aplikacje potrzebne do wyjazdu na delfinoterapię i skontaktowałam je z ośrodkiem w Key Largo. Tego lata dwoje polskich dzieci dostało szansę na wyjazd i możliwość uczestniczenia w delfinoterapii. Jeśli powrócą bogatsi choćby o jedno doświadczenie czy o uśmiech na twarzy – będzie to dla mnie ogromna radość i satysfakcja.

Czuję się naprawdę potrzebna innym, a to daje mi jeszcze silniejszą motywację do działania. Jestem bardzo szczęśliwa! Znalazłam swoją drogę życiową!

 

Jedna odpowiedź do “Warto mieć jakąś pasję”

  1. ciesze sie ze istnieja ludzie ktorzy wierza w dar delfinow:) ja juz od wielu lat,a wrecz dziecinstwa palam zamilowaniem do tych stworzen,sama mysl o nich sprawia wielka radosc i euforie:) poprostu kocham je. niestety nigdy nie mialam okazji by je spotkac a co dopiero obcowac,wiec zadroszcze wszystkim ktorzy tego doznali. ciesze sie ze grono sie powieksza. ciesze sie rowniez ze sa plany na budowe delfinoterapii w polsce,mam nadzieje ze moje marzenie rowniez sie kiedys spelni,zycze by jak najwiecej dzieci wyzdrowialo dzieki tej terapii,pozdrawiam wszystkich zwolennikow tych niesamowitych stworzen:)

Dodaj komentarz